Phnom Penh, zwiedzając stolicę Kambodży
Monika Suchoszek
Świetną decyzją był wybór hotelu niedaleko ogromnego marketu Phsar Thmei, gdzie z łatwością mogliśmy kupić świeże owoce, warzywa oraz ciuchy, buty, biżuterię czy drobne pamiątki. W budynku nieopodal znajdował się duży supermarket w europejskim stylu, jedyny jak się poźniej okazało, na jaki przyszło nam się natknąc podczas całej podróży. Budynek marketu ma bardzo ciekawy kształt krzyża w ogromną kopułą w środkowej części. Stoiska są mniej więcej rozmieszczone sekcjami np. biżuteria znajduje się pod sama kopułą a owoce i warzywa były zawsze na samych obrzeżach targowiska. Bardzo łatwo można targować się ze sprzedawcami, gdyż ceny od razu wydały nam się trochę za wysokie.
Pierwsze popołudnie spędziliśmy na długim spacerze wzdłuż promenady miasta, Tonle Sap Promenade z widokiem na rzekę Mekong. Na ulicach można kupić jedzenie oraz ofiary, które zostaną potem złożene bogom w wielu świątyniach. Niektórzy ludzie kupowali ptaki w klatkach, które po chwili wypuszczali w powietrze, odmawiając przy tym modlitwy. Rząd stara się uświadamiać turystów oraz mieszkańców, że takie niepotrzebne praktyki krzywdzą zwierzęta, i w tym celu wieszane są plakaty w rożnych miastach. Ogolnie zauważyliśmy w tym rejonie miasta dużo niepełnosprawnych ludzi, proszących o pieniądze lub jedzenie.
Przeszliśmy obok Muzeum Narodowego oraz Pałacu Królewskiego, pozostawiając te miejsca do zwiedzania na kolejny dzień. W tej okolicy znajduje się kilka światyń, wszystkie pięknie zdobione oraz w złotym kolorze :) W jednej z nich trwała ceremonia, w której brali udział mnichowie oraz wierni więc nie wchodzilismy do środka i zadowoliliśmy się podziwianiem detali na zewnątrz.
Na końcu promenady naszą uwagę przykuł ogromny, błyszczący na złoto budynek, który okazał sie być hotelem i centrum rozrywkowym, NagaWorld. W pobliżu znajdował się również monument niepodległości (Independence Monument) na samym środku ogromnego ronda, gdzie dziesiatki samochodóþw oraz motocykli w magiczny sposób zlewały się ze sobą pomimo braku jakichkolwiek znaków. Kolejną światynią na naszej drodze, była Wat Langka, która niestety była zamknięta ale zauważylismy kartkę z informacja po angielsku że można dołaczyc do wieczornych modlitw w świątyni. Bylismy juz tak zmęczeni upałem i głodni, że postanowiliśmy wracać do hotelu, po drodze zatrzymując sie na pyszną kolację :)
Miasto to wciąż odradza się po jednym z najgorszych ludobójstw w dziejach ludzkości. Aby dowiedzieć się więcej o tym, co wydarzyło się w Kambodży, odwiedziliśmy Tuol Sleng (znane równiez pod nazwą S-21), centralne więzienie z bliska 200 jakie powstały w tym czasie w kraju, w których obywatele byli zamykani i torturowani w latach 1975-1979. Szacowana liczba więźniów tego dawnego liceum waha się pomiedzy 12 to 20 tysięcy z …torych tylko 12 osobom udało się przeżyć. Wielu więżniów, którzy nie zginęli w samym więzieniu, została wywieziona na tak zwane pola śmierci w Choeung Ek (17km od granicą miasta) i tam zamordowana w brutalny i nieludzki sposób. Właściwie dlaczego, Czerwoni Khmerzy pod wodzą Pol Pota zabili 1.5 do 3 milionów ludzi, w najgorszym sceniariuszu 25% populacji uwczesnej Kambodży? Po zakończonej Wojnie Wietnamskiej (Kambodża była neutralna w tym konflikcie) społeczeństwo było przekonane, że nadeszły lepsze dla nich czasy. Nic nie mogło być dalsze od prawdy. Kiedy Pol Pot doszedł do władzy w Kambodży, miał wizję stowarzenia nowego społeczeństwa opartego na sile rolnej, przy słabo rozwiniętym przemyśle. Każdy miał być zwykłym chłopem, dlatego też mieszkańcy miast zostali przesiedleni siłą na obszary wiejskie. Uważał społeczeństwa zachonie za zepsute i wszystkie osoby, które podejrzewał o jakiekolwiek powiązania z kultura zachodu (osoby uczone, naszące okulary), nakazał eksterminować. Uważał, że rolnicy powinni sami wyprodukować pożywienie dla całego kraju, a to było oczywiście nierealne i mnóstwo osób po prostu umarło z głodu. Podczas gdy obie wojny światowe były dosyc doglębnie omawiane podczas lekcji historii w liceum, tak nie zabardzo pamiętam tematu ludobójstwa w Kambodży. Byc może dlatego tak bardzo to muzeum mną wstrzasnęło. To zdecydowanie nie był rodosny Poniedziałek Wielkanocny. Nie poleciłabym tego miejsca osobom wrażliwym (ja wiekszości pokoi w wystawami nie byłam w stanie oglądać) i dzieciom, gdyż na ścianach w niektórych pokojach wciąż widac słady krwi a wiszące tam fotografie ukazują sceny jakie zastali żołnierze wietnamscy podczas wyzwolenia miasta. Oczywiście powinnismy pamiętać, o tym co zdarzyło się w tym kraju, kiedy go odwiedzamy. Wyzwolenie nadeszło z rąk wienamskich w 1979 roku a współczesna monarchia została utworzona dopiero w 1993 roku. Naród wciąż podnosi się po tych tragicznych wydarzeniach sprzed 30 lat.
Na popołudnie zaplanowaliśmy bardziej radosne miejsce do odwiedzenia, Pałac Królewski oraz Srebrną Pagodę (Royal Palace, Silver Pagoda). To miejsce wymaga odpowiedniego ubioru, trzeba koniecznie zasłonić kolana oraz ramiona i szal tutaj nie będzie wystarczający a strażnicy byli bardzo skrupulatni sprawdzając jak ubrani są turyści (w Bankoku zdarzyło się, że posiadane przeze mnie legginsy były również niezaakceptowane w tamtejszym pałacu ponieważ spodnie muszą być luźne!). W kompleksie pałacowym spędziliśmy około półtorej godziny spacerując pomiedzy pięknie zachowanymi budynkami. Podziwialiśmy również pałacowe ogrody z bujną roślinnościa w ciekawych kształtach i pięknymi kwiatami (pośród nich Plumeria biała, oficjalny symbol Laos).
Podłoga w Srebrnej Pagodzie wykonana jest 5000 srebrnych płytek (conajmniej 5 ton srebra!), jednak zajęło mi chwilę aby zorientować się gdzie jestem bo oczywiście podłogę pokrywał olbrzymi dywan, więc nie było mowy o chodzeniu po srebrnych płytkach jak sobie to wyobrażałam :) Miejsce to służy głownie do spotkań Króla z mnichami. W środku zauważyliśmy również, 90kg posąg Buddy, przyozdobiony 2086 diamentami, który uznałam za najważniejszy skarb. Jednak to znacznie mniejszy Emerald Buddha, siedzący na tronie w centrum świątyni jest tym najważniejszym. Jego błyszczące, zielone kryształy przykuwały uwagę każdego zwiedzającego. Bardzo podobały mi się również królewskie stupy (forma architektury buddyjskiej) stojące wokół Srebrnej Pagody, w których znajdują się prochy Króla.
Następny dzień upłynął nam powolnie. Do południa wybraliśmy się na zakupy w pobliskim markecie bo potrzebowalismy więcej ciuchów, Z góry założylismy że z chęcią coś tutaj kupimy i okazało się to bardzo łatwym i przyjemnym zadaniem (targowanie również!). Po południu wybraliśmy się do świątyni Wat Phnom, znajdującej się na małym wzgórzu od którego wywodzi się nazwa miasta. Światynia była podczas naszej wizyty remontowana, nie wyglądała na bardzo ciekawą ale park wokół jest idealnym miejsce na chwilę relaksu w cichym miejscu. W drodze powrotnej do hotelu zakupiliśmy bilety autobusowe do Siem Reap oraz zabukowaliśmy tam pokój na polejne 5 dni (jak zwykle korzystając z aplikacji booking.com)
Interesująca informacja dla osób kochających koty: populacja kotów w Phnom Penh charakteryzuje się posiadaniem bardzo krótkich, zakręconych ogonów lub wręcz ich brakiem. Prawdopodobnie odpowiada za to mutacja, jednak bez testów genetycznych nie można potwierdzić czy są to te same koty które znamy z Japonii (bobtail, manx) czy też wynik zupełnie innej mutacji.
Informacje praktyczne:
- Autobus do Phnom Penh - 7$ od osoby
Oczywiście znowu doświadczyliśmy problemów podczas podróżowania autobusami. Tym razem kierowca wysadził nas w zupełnie innej części miasta niż było nam to gwarantowane. Od razu zauważyliśmy kierowców tuk-tuków którzy oferowali wszystkim przejazdy w zawyżonych cenach. W zasadzie bardzo często zdarzało się, że jechaliśmy busem innej firmy niż ta od której kupiliśmy bilety. Z racji tego, że nie lubimy takich ustawianych sytuacji, postanowiliśmy odejść kawałek i poszukać przypadkowego tuktuka (z 5$ cena spadła po chwili negocjacji do 2$ co za okcinek 2km było standardową ceną), który zabierze nas do hotelu.
- Bilet wstępu do Muzeum Tuol Sleng - 8$ with audio guide per person
- Bilet wstępu do Pałacu Królewskiego (Royal Palace) - 10$ per person
- Wstęp do świątyni Wat Phnom oraz otaczającego ją parku - 1$
- Mango, pitaja (smoczy owoc) - 1.25$/kg
- Smoothie - 1-2$ (Davy’s Shake Shack, najlepsze w całej Kambodży!)
- Kolacja - około 5$ za osobę z napojem ( Kabbas , 350 BBQ Cafe or David’s Restaurant)
Subscribe via RSS